Nieudane powroty

Nieudane powroty / www.sxc.huSetki tysięcy osób wróciło z emigracji do Polski i… wielkie rozczarowanie. Główny Urząd Statystyczny informuje, że według szacunkowych danych pod koniec ubiegłego roku poza granicami Polski czasowo przebywało blisko 1,9 mln. osób. To prawie 340 tysięcy mniej niż rok wcześniej.

Fakt ten można łączyć z kryzysem gospodarczym w Wielkiej Brytanii, jakiego byliśmy i poniekąd w dalszym ciągu jesteśmy świadkami. Powoduje to nie tylko zmniejszoną ilość imigrantów napływających w poszukiwaniu pracy, ale również odpływ tych, którzy przybyli tutaj wcześniej, znaleźli pracę i mieszkanie – stwierdza raport przygotowany na zlecenie BBC przez Global Migration Policy Institute.

 

 

Mimo spadku, liczba polskich emigrantów w krajach Unii Europejskiej w 2009 roku była znacznie wyższa niż w początkowym okresie naszego członkostwa. W zeszłym roku nadal najwięcej Polaków przebywało w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Irlandii oraz we Włoszech.

Szacuje się, że około 3/4 czasowych emigrantów z Polski przebywa zagranicą co najmniej rok. Zdecydowana większość wyjazdów ma związek z poszukiwaniem pracy, aczkolwiek wraz z upływem czasu zwiększa się liczba osób – członków rodzin polskich emigrantów, pozostających na ich utrzymaniu.

Raport Home Office

Z raportu przeprowadzonego na zlecenie Home Office wynika, że tendencja do powrotu emigrantów do kraju, zwłaszcza z Polski, będzie miała negatywny wpływ na brytyjską gospodarkę. Dzięki imigracji zarobkowej, budżet Wielkiej Brytanii zyskiwał 14,2 mld funtów rocznie. Z danych, które znalazły się w raporcie wynika również, że w 2009 r. liczba emigrantów z krajów, które przystąpiły do UE w 2004 roku spadła w stosunku do roku poprzedniego aż o 33 proc.

W ubiegłym roku zarejestrowało się niespełna 110 tysięcy imigrantów, z czego połowę stanowili Polacy. Home Office twierdzi jednak, że ten spadek można na dobrą sprawę uznać nawet za większy, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że w ubiegłym roku do Wielkiej Brytanii przyjechało więcej Litwinów i Łotyszy. Kolejnym dowodem na mniejsze zainteresowanie naszych rodaków Wyspami może być fakt, że transfery pieniędzy do Polski spadły o 20 procent w porównaniu z rokiem 2008.

Emigracja mniej opłacalna

Dziennik „Gazeta Prawna” przytacza opinię prof. Krystyny Iglickiej, z warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. Według Iglickiej, która prowadziła badania na grupie 650 polskich emigrantów, wyjazdy za chlebem są coraz mniej opłacalne, nawet dla tych, którzy zamieszkują najuboższe regiony kraju jak np. Podkarpacie czy Podlasie.

Dziennik „Gazeta Prawna” przytacza również dane waszyngtońskiego Migration Policy Institute, które pokazują, że blisko 90 proc. Polaków pracujących w Zjednoczonym Królestwie zarabia mniej niż 400 funtów tygodniowo brutto. Przy obecnym kursie (4,27 funtów za złotego) to około 6,5 tys. zł miesięcznie przed opodatkowaniem. Jednak faktyczna pensja setek tysięcy Polaków zajmujących się sprzątaniem, robotami budowlanymi czy usługami kelnerskimi jest niższa: 6 funtów za godzinę, czyli około tysiąc funtów miesięcznie (4,3 tys. zł). A to już coraz bliżej średniego uposażenia w Polsce, które zdaniem GUS w zeszłym roku wyniosło w Polsce 3,6 tys. zł brutto.

DGP podaje też, że koszty życia np. w Londynie są jednak o wiele wyższe, niż w kraju. Przykładem może być Joanna z Częstochowy, zatrudniona jako kelnerka w kawiarni przy National Gallery. Wynajęcie pokoju w mieszkaniu na przedmieściach kosztuje 400 funtów miesięcznie, a dojazdy – 200 funtów, kolejne 200 funtów wydaje na jedzenie.

Powrót do Polski i rozczarowanie

Osoby szukające pracy po powrocie z emigracji, przeżywają prawdziwy koszmar. W samym tylko Gdańsku na liście bezrobotnych jest 232 osób. To o wiele więcej niż w roku ubiegłym.

Z problemem powrotu na rynek pracy muszą zmierzyć się wszyscy imigranci. Jedni szukają pracy będąc jeszcze za granicą, inni liczą na rodzinę, znajomości. Najtrudniej mają ci, którzy nie starali się o zatrudnienie przed powrotem do Polski. Na „jakoś to będzie” lub na „coś się na pewno znajdzie” wróciło wielu Polaków.

– Po powrocie spotkałem się ze „ścianą” urzędniczej niemocy. Dobijała mnie biurokracja, kilka miesięcy czekałem na zarejestrowanie się jako bezrobotny. No i ten szok mentalny … Pięć lat pobytu na Wyspach zrobiło swoje. Adaptację przechodziłem bardzo ciężko. Pracę znalazłem po depresji, która trwała prawie rok – opowiada Arkadiusz Wodecki.

Nie wszyscy jednak są w stanie dostosować się do nowych warunków. Są i tacy, którzy pomimo włożonego wysiłku w szukanie pracy w Polsce, decydują się jednak na powrót za granicę.

Źródło: PolishPlace.pl/ThePolishObserver/wp.pl