Już dawno nie padły tak mocne słowa z ust burmistrza Londynu. Boris Johnson na łamach „Daily Telegraph” oskarżył niektórych Brytyjczyków o to, że pracę nie tracą z powodu imigrantów, a z powodu własnego lenistwa.
Na łamach dziennika „Daily Telegraph” Boris Johnson chwalił cudzoziemców, a w szczególności tych z Europy Wschodniej, za „inną etykę pracy”, dodając jednocześnie, że problem nie leży po stronie imigrantów, a słabo wykształconych Brytyjczyków. Przypomniał, że jeden na czterech Brytyjczyków po ukończeniu szkoły podstawowej nie potrafi czytać, pisać i liczyć. Przy okazji wspomniał również o konsultantce ds. rekrutacji dla londyńskich restauracji, która mówiła o tym, że tylko jedna na dziesięć osób zatrudnionych w restauracjach posiada Brytyjski paszport.
Jednak Boris Johnson, w swej ostrej wypowiedzi poszedł jeszcze dalej, i powiedział: – Wszyscy wiemy, że to nie wystarczy, aby zrzucić winę na imigrantów. Po pierwsze, nie możemy wyprosić z Wysp ludzi, którzy mają prawo pobytu, bo są obywatelami Unii. Po drugie – i najważniejsze – bez sensu jest winić imigrantów z Europy Wschodniej za to, że wcześnie wstają, ciężko pracują, są uprzejmi i pomocni, a dzięki nim Londyn się rozwija.
Co skłoniło burmistrza Londynu do tak mocnych, a zarazem szczerych wypowiedzi, które stoją w zdecydowanej opozycji do ostatnich wypowiedzi premiera Davida Camerona? Fakty, czy zimna polityczna kalkulacja? Przypomnijmy, że w Wielkiej Brytanii liczba osób pozostająca bez pracy wynosi 2,52 miliona, a stopa bezrobocia wśród młodzieży wynosi 21,2 procent.