Imigranci prawdopodobnie jednak będą rejestrowani

Prawicowy minister Mark Harper, w gabinecie Davida Camerona zajmujący się sprawami imigracji, powraca do pomysłu rejestrowania imigrantów – podejrzewa prasa.

Wszystko, jak się wydaje, z powodu lęków, które Wielka Brytania przeżywa w związku ze spodziewaną falą imigracji z najbiedniejszych krajów Unii Europejskiej – Bułgarii i Rumunii. Brytyjski rynek pracy ma być otwarty dla ich obywateli od 2014 r. Oczekiwanie na to, czy i co się wydarzy po nadejściu tego dnia upływa na coraz bardziej nerwowych dyskusjach urzędującego gabinetu, jak „zająć się” napływem imigrantów, czyli krótko mówiąc, jak skutecznie go (wreszcie zacząć) kontrolować.

Rozmowy, które miały miejsce w lutym bieżącego roku oscylowały ponownie wokół koncepcji obowiązkowego rejestrowania imigrantów, w tym – spodziewanych już niedługo – Rumunów i Bułgarów, ale także i innych Europejczyków, mieszkających na stałe w UK.

O tym, że rząd jednak prawdopodobnie przyjmie politykę obowiązkowego rejestrowania imigrantów świadczy zdaniem prasy, to że w publicznej dyskusji nad rejestracją imigrantów już zdecydowano o wprowadzeniu – po raz pierwszy – opłaty za (na razie ciągle jeszcze dobrowolną) rejestrację brytyjskiej rezydentury. Ma ona wynosić 55 funtów i zostać wprowadzona jeszcze w tym roku. Łatwo policzyć, że gdyby oblig rejestrowania się w Home Office rozciągnąć na wszystkich imigrantów w UK wpływy budżetu byłyby potężne. Ministrowie nadal debatują.

O tym, że rejestrowanie swojej rezydencji w UK miałoby stać się obowiązkowe prawica (acz nie tylko ona) mówi nie po raz pierwszy. Zanim jeszcze minister Harper zaczął mówić o obowiązkowej rejestracji jako warunku korzystania przez imigrantów ze świadczeń państwa (np. opieki medycznej lub zasiłku), temat pojawił się w wypowiedzi konserwatywnego posła Philipa Hollobone’a.

Polityk przywołał za przykład dla Brytyjczyków Hiszpanię, wskazując, że w tolerancyjniej Unii kraj ten jest przykładem, iż można zasadę swobodnego przepływu osób interpretować restrykcyjnie. W Hiszpanii, mimo że ma ona takie same, jak inne kraje członkowskie, obowiązki w zakresie przestrzegania czterech swobód (w tym właśnie swobody przepływu osób), imigranci mają obowiązek rejestrowania się już po trzech miesiącach od przyjazdu, jeśli chcą zostać w tym kraju na dłużej. Obowiązuje ich także informowanie o każdej zmianie adresu lub stanu cywilnego.

Zdaniem ministra Harpera obowiązkowa rejestracja imigrantów w Wielkiej Brytanii pozwoliłaby zweryfikować, w jakich celach tu przyjeżdżają – studiować, pracować, czy szukać pracy – i czy są samowystarczalni. „Przyglądamy się kwestii rejestrowania imigrantów, bo w naszej ocenie jednak ważne jest, by móc sprawdzać, w jakich celach ludzie tu przyjeżdżają – czy chcą pracować, czy tylko dostawać zasiłki”.

Z uwagi na obowiązujące w Unii Europejskiej prawo nie można wprowadzić programu rejestracji tylko Rumunów i Bułgarów. Jeśli już ma on obowiązywać musi objąć wszystkich pochodzących z krajów unijnych przybyszy do UK. Ostatni spis powszechny ujawnił zaś, że w Wielkiej Brytanii przebywa ok. 2,5 mln obywateli krajów unijnych – nie – Brytyjczyków, w tym niemal 400 tys. Irlandczyków.

Na razie rejestracja nie jest obowiązkowa. Procedurę przeprowadzają np. te osoby, które chcą sprowadzić do UK członka rodziny, niebędącego obywatelem Unii Europejskiej.

Specjalny komitet rządowy pracuje nad strategiami, które wprowadzone raz w życie miałyby sprawić, że Wielka Brytania przestanie być tak atrakcyjnym kierunkiem dla imigrantów. Chodzi o ograniczenie zbyt łatwego dostępu do pomocy państwa – opieki medycznej, społecznej, czy zasiłków. Rozważane jest więc wprowadzenie obowiązku rejestracji imigrantów lub posiadania przez nich dowodu tożsamości, które – obowiązkowe, by skorzystać ze świadczeń państwa, służyłyby właśnie takim właśnie celom.

Pomysł wprowadzenia takich regulacji nie jest niczym nowym. Nie jest też szczególnie łatwy do przeprowadzenia pod okiem czujnych europarlamentarzystów, strzegących prawnego porządku w Europie. Claude Moraes, brytyjski poseł do Europarlamentu i rzecznik ds. sprawiedliwości i spraw wewnętrznych stronnictwa socjaldemokratycznego w tej instytucji już zapowiada, że wprowadzenie jakiegokolwiek rodzaju rejestrowania imigrantów wymagać będzie wielkiej ostrożności. Jej efektem może być bowiem zarówno ograniczenie dostępu do pomocy państwa dla osób nie będących obywatelami Unii, jak i do pogorszenia się stosunku mieszkańców innych krajów Unii do Brytyjczyków – na zasadzie retorsji.

Premier Rumunii Victor Ponta zapewnia, że Brytyjczycy mogą jednak spać spokojnie. Obywatele jego kraju wcale nie planują ani masowego exodusu, ani inwazji na Zjednoczone Królestwo. Raczej zostaną u siebie, by pracować na rzecz rozwoju swojej ojczyzny, mówi polityk.